Odnalezienie nowego gatunku literackiego w powolnej śmierci Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ‹ Literackie Hub

Odnalezienie nowego gatunku literackiego w powolnej śmierci Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ‹ Literackie Hub

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna to skomplikowana sprawa. Dwadzieścia trzy lata istnienia projektu, dwadzieścia trzy lata ciągłego zamieszkiwania przez ludzi i piętnaście krajów wnoszących wkład, jego historia jest wymownym świadectwem międzynarodowej współpracy humanitarnej. Jest to najdroższa rzecz, jaką kiedykolwiek stworzył człowiek, a przy tym jest niezwykle złożona i kreatywna.

Jednocześnie w ludzkiej psychice stał się niemal mityczny – punkt, w którym światło widzialne przemieszcza się z Ziemi, niczym cienisty motyl przelatujący przez Księżyc, odpoczywający w swoim powtarzającym się, niezmiennym tranzycie.

Oprócz tego, że jest technologią i mitologią, jest także kapsułą czasu. Tak, dodawane są nowe moduły, stale wprowadzane są innowacje i renowacje, ale oryginalne części ISS mają już ponad dwadzieścia pięć lat. To epoka czegoś, co dzień po dniu bombarduje niską orbitę okołoziemską z prędkością 30 000 km na godzinę, wytrzymując ekstremalne upały i zimno, promieniowanie słoneczne i wypełnione kosmicznymi śmieciami.

Co zaskakujące, niektóre części stacji są obecnie dość stare. Wyglądają bardziej vintage niż wyrafinowane. Części rosyjskie, Zaria i Zvezda, należą do najstarszych, a ich elementy wewnętrzne zostały zainstalowane w połowie lat 80-tych. Jego ściany pokryte są zielonym rzepem, który jest przydatny do sklejania rzeczy w warunkach mikrograwitacji, ale obecnie jest uważany za zagrożenie pożarowe.

Wiele elementów wyposażenia stacji jest starych i brutalnych – wcale nie przypominają eleganckich linii technologii Space X Disneya, które widzimy teraz. Jest dużo przygnębiającego beżu. „Prysznic” to worek wody, myjka i trochę mydła niespłukującego. Ostatnio w jednostce Zarii pojawiły się pęknięcia, które jej rzecznik dość wymownie określił jako „złe”.

To wspaniałe rzemiosło science fiction jest na skraju zaniku. Z literackiego punktu widzenia ekscytujące jest przejście w nostalgię za czymś, co kiedyś było przełomowe. Science fiction, teraz gdy stało się faktem naukowym, stało się czymś, co postrzegam jako zupełnie nową dziedzinę wyobraźni, rodzajem duszpasterskiej fantastyki naukowej. Przestrzeń duszpasterska. Wraz z przestarzałą stacją i jej stopniowym upadkiem kończy się pewna era. Jest to epoka technologiczna i polityczna, ale jest to także kompletny sposób rozumienia przestrzeni i naszego związku z nią. Pewna utrata niewinności – jeśli nie jest to zbyt uproszczone stwierdzenie.

Z literackiego punktu widzenia ekscytujące jest przejście w nostalgię za czymś, co kiedyś było przełomowe. Science fiction, teraz gdy stało się faktem naukowym, stało się czymś, co postrzegam jako zupełnie nową dziedzinę wyobraźni, rodzajem duszpasterskiej fantastyki naukowej.

READ  Fajna, zaktualizowana strona NASA pozwala odkrywać przestrzeń kosmiczną z domu

Nie tylko sam statek kosmiczny się starzeje; Niektóre z jego podstawowych zasad również wydają się już przestarzałe. Weźmy pod uwagę, że ćwierć wieku temu rosyjska agencja kosmiczna Roscosmos nazwała jeden ze swoich modułów na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej „Zarya” (Świt), co oznacza nowy początek współpracy międzynarodowej zarówno w polityce geograficznej, jak i kosmicznej. Nawet jeśli stosunki między Rosją a Zachodem zrodziły się bardziej w oparciu o celowość niż miłość, to i tak mocno się trzęsą.

A teraz, cóż, posunęliśmy się (jeśli to jest właściwe słowo) w kierunku wojny i całkowitego rozpadu tych stosunków. Gdzie podział się ten nowy świt? Jego ostatnie szczątki krążą wokół Ziemi. Jego ambicje są zakodowane w pędzących jednostkach tytanu i stali: Świt, Przeznaczenie, Harmonia i Jedność. Te połamane metalowe skorupy.

Wrogowie tam współistnieją, współpracują, dzielą się zapasami żywności i obcinają sobie nawzajem włosy. Może nie na długo – Rosja grozi wycofaniem się z ISS i prawie na pewno w pewnym momencie to zrobi – ale na razie pojazd pozostaje fascynującym reliktem, składnicą ginących marzeń dyplomatycznych.

Kolejnym świadkiem zmian jest środowisko znajdujące się na niskiej orbicie okołoziemskiej. W 1961 r. w górnym stopniu rakieta eksplodowała, a jej szczątki – około dwustu zarejestrowanych fragmentów – jako pierwsze tego rodzaju weszły na orbitę Ziemi. Wcześniej w wyniku rozpadu satelity nie powstały żadne śmieci kosmiczne wytworzone przez człowieka. Stopniowo zjawisko to stawało się coraz bardziej powszechne, ale od początku XXI wieku, kiedy kraje na całym świecie zaczęły wystrzeliwać satelity na orbitę, wzrost ten jest ogromny.

Obecnie wokół Ziemi krążą miliony kawałków sztucznych śmieci. To sprawia, że ​​nawigacja człowieka jest skomplikowana i niebezpieczna. Od czasu do czasu stacja zmienia nieznacznie kurs, aby ominąć znane odłamki, jednak większym problemem jest to, że odłamki są zbyt małe, aby można je było skatalogować — biorąc pod uwagę prędkość podróży, pojedyncza plama farby może spowodować pęknięcie okna na ISS.

To, co kiedyś było nową granicą, dziewiczym, wolnym od ludzi, dzikim obszarem niskiej orbity okołoziemskiej, stało się wysypiskiem śmieci, którego nie możemy usunąć. Zrobiliśmy to, co nam kazano: odkrywać, oswajać i śmiecić. Wróćmy teraz myślami do naszej kapsuły czasu na wyznaczonej orbicie, szybko unikającej ładunków starych rakiet i przełączników zrzuconych przez astronautów podczas spacerów kosmicznych. Czy naprawdę możemy spojrzeć na to, co zrobiliśmy z dziką przyrodą na niskiej orbicie okołoziemskiej, bez odczuwania pewnej dozy bólu? Życzę tego Również Czy nie został zdewastowany?

READ  Specjalna misja Ax-1 na Stację Kosmiczną: Aktualizacje na żywo

Wobec tej dziczy odczuwam to samo dziwne, nieco bezpodstawne uczucie – bo nigdy tego nie doświadczyłem – nostalgii za średniowieczną Anglią, pełną milczących lasów, orłów i dzików. Jest we mnie coś komórkowego, co znów za tym tęskni. To właśnie mam na myśli, mówiąc o wyimaginowanej sferze przestrzeni duszpasterskiej, ideę, że przestrzeń również stała się przedmiotem ciepłych i być może bezużytecznych idei ze starych, dobrych czasów.

Naszym celem jest jednak Mars. przestrzeń To już nie jest jedna rzecz. To zakurzona przeszłość i rozwijające się powierzchnie przyszłości, które dzielą się ze sobą.

Jeśli chodzi o Marsa. Nasze projekty nadają także Międzynarodowej Stacji Kosmicznej coś, co zaczyna wyglądać jak antyczny urok. Trzeba przyznać, że Międzynarodowa Stacja Kosmiczna to ogromny, budzący podziw kawałek nauki, mający określone cele, między innymi przygotowanie sprzętu i astronautów do dłuższych i głębszych misji kosmicznych.

To zawsze był krok w stronę Marsa. Jednak nigdy nie było to ćwiczeniem emocji. AleJest to pojazd, który okrąża Ziemię z odległości zaledwie 250 mil. Zarządzają nim wspólnie krajowe agencje kosmiczne i wszystko, co się tam dzieje (przynajmniej NASA i ESA), a każdy element nauki i wszystkie dane są własnością publiczną, rzekomo dla dobra publicznego. że to międzynarodowyZostał uzupełniony zestawem wprowadzonych wartości opartych na współpracy.

Porównaj to z sytuacją obecną, kiedy eksploracja kosmosu ma charakter komercyjny; Każde proponowane przedsięwzięcie w zakresie podróży kosmicznych jest konkurencyjnym, częściowo sprywatyzowanym przedsięwzięciem, które nie ma na celu okrążenia Ziemi i obserwacji Ziemi, ale oddalenia się od niej na Księżyc, który planujemy wydobywać i budować na nim bazę, a ostatecznie na Marsa. Aby dostać się tam pierwszy –szybko! Przed Rosją, Chinami i Indiami – zgłaszanie roszczeń i eksploatacja zasobów, często w celach komercyjnych.

Ćwierć wieku, jakie Międzynarodowa Stacja Kosmiczna spędziła na niskiej orbicie, wydaje się skromne, jeśli chodzi o jej poświęcenie dla naszej planety. Jest coś uważnego, szczerego i demokratycznego, nawet jeśli w sensie symbolicznym, w jego stałej orbicie. Bierze pod uwagę naszą pogodę, migracje zwierząt i zmieniający się teren; Oraz jego zdolność, ze względu na swoje ogólne poglądy, do pomocy w powstrzymywaniu pożarów i wycieków ropy.

READ  NASA Starling CubeSats są gotowe do testowania krytycznej technologii

Pod każdym względem jest to piękne doświadczenie i prawie spełniło swój czas. W 2030 r. zacznie deorbitować i kawałek po kawałku lądować na Pacyfiku. To tak, jakby jako całość doskonale demonstrowało psychologiczne przejście ludzkości z Ziemi do poza planetą, gdy nasza ciekawa, niespokojna dusza tęskni za nowym.

A co z tymi ciepłymi i być może bezużytecznymi myślami o starych, dobrych czasach kosmosu? Wiem, że nostalgia może być nudną i bezradną rzeczą. Wiem też, że na moim nagrobku nigdy nie zostaną zapisane słowa: Była wielką adaptacją. Gdyby została mi pozostawiona, ludzkość nie wyszłaby z jaskiń i gdyby już nie wyginęła, polowałaby na dziwnego królika, którego zjedzenie byłoby niekomfortowe.

Od niemal ćwierć wieku statek ten czuwa nad nami i przestrzenią wszechświata, w którym żyjemy, z oddanym i cichym zainteresowaniem, tak jak pasterz w tradycyjnej literackiej duszpasterstwie czuwa nad swoją trzodą.

Ale tak naprawdę odkryłem, że ta koncepcja duszpasterstwa literackiego okazała się skuteczna, kiedy zacząłem pisać o przestrzeni. To smukły, szepczący łuk atmosfery naszej planety, wewnątrz którego zakłóca zorza polarna; Za nim księżyc jest zniekształcony, a gwiazdy się potykają. To gęste, zatłoczone pole konstelacji w sercu Drogi Mlecznej. Rzeczy, które uderzają cię swoim wielkim nieprawdopodobieństwem.

Wydaje się, że jeśli ma sens takie pisanie, to musi to być ten wielki kosmiczny bunkier, który nazywamy Międzynarodową Stacją Kosmiczną, ten statek, który wiernie obserwuje nas i przestrzeń wszechświata, w którym żyjemy, od niemal ćwierć wieku. , spokojne zainteresowanie, jak pasterz w tradycyjnym pasterstwie literackim obserwuje swoją trzodę.

Stacja kosmiczna jako pasterz nowego tysiąclecia, zagorzały wędrowiec, świadek piękna, niezawodnie orbitujący. Sama jego obecność w opisach miejsc wpisuje te opisy w czasie i dodaje do nich znikające punkty. Uważam, że te relikty ery kosmicznej, ta uwięziona i wgnieciona kapsuła snów i wszystko, co symbolizuje, są po prostu urzekające. Pędzi z prędkością 27,5 tysiąca mil na godzinę i jest to stracona era, era, która niegdyś była naszą złotą przyszłością.

________________

tropikalny Napisane przez Samantę Harvey. Dostępne w Grove Atlantic.

Elise Haynes

„Analityk. Nieuleczalny nerd z bekonu. Przedsiębiorca. Oddany pisarz. Wielokrotnie nagradzany alkoholowy ninja. Subtelnie czarujący czytelnik.”

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *