Stawką demokracji w wyborach na Słowacji i w Polsce | opinie

Stawką demokracji w wyborach na Słowacji i w Polsce |  opinie

W ostatnich latach populizm, nacjonalizm i liberalizm w coraz większym stopniu dominują w polityce w Europie Środkowej. Uosobieniem tego trendu jest premier Węgier Viktor Orbán, który sprawuje władzę od 2010 roku wraz ze swoją konserwatywną, populistyczną partią Fidesz. Polska poszła także drogą liberalną z nacjonalistyczno-konserwatywnym Prawem i Sprawiedliwością (PiS). Partia utrzymała władzę przez ostatnie 8 lat.

15 października Polacy będą głosować w wyborach parlamentarnych, które mogą przedłużyć rządy PiS. Słowacja, rządzona od połowy maja przez technokratyczny rząd, również dwa tygodnie wcześniej pójdzie do urn, po przedwczesnym upadku chaotycznej centroprawicowej koalicji. Kraj może doprowadzić do władzy populistyczną, konserwatywną, smart-socjaldemokrację.

Jeśli w Polsce i na Słowacji zwyciężyją odpowiednio PiS i Smer-Socjaldemokracja, wzmocni to populistyczny, liberalny nurt w Europie Środkowej i podważy postkomunistyczną demokrację w regionie. Co gorsza, może to wpłynąć na wspólną politykę zagraniczną UE wobec Ukrainy, osłabiając poparcie dla Kijowa.

Regres demokratyczny

Lider Smaru Robert Figo jest najdłużej urzędującym premierem Słowacji, sprawującym tę funkcję od trzech kadencji. Za jego poprzednich rządów rozwój demokracji w kraju był wielokrotnie sabotowany.

Poprzednie rządy Fico oskarżano o ingerencję w niezależność i integralność sądownictwa i prokuratury. Za jego kadencji kilku sędziów, prokuratorów i innych urzędników zostało oskarżonych o przekupstwo, nadużycie władzy i zmowę ze zorganizowanymi grupami przestępczymi.

Fico i jego partia często atakowali i grozili dziennikarzom, którzy krytykowali ich politykę lub ujawniali ich przewinienia. On i jego polityczni sojusznicy promowali dyskryminację mniejszości i imigrantów.

Powszechnie panowało przekonanie, że w 2018 r. doszło do zabójstwa dziennikarza śledczego Jana Kuciaka i jego narzeczonej oraz zapieczętowania poważnych zarzutów karnych postawionych kilku wysokim rangą byłym członkom gabinetu Fico za zakładanie i kierowanie grupami przestępczymi, nadużycie stanowiska publicznego i korupcję. Rządy polityczne premiera.

Ale powrócił w zeszłym roku, rozpoczynając wyjątkowo prymitywną i pozbawioną smaku kampanię publiczną, aby zwiększyć swoją popularność. Na przykład na krótko przed inwazją Rosji na Ukrainę na pełną skalę Figo skrytykował obecność wojskową NATO na Słowacji, na fali nastrojów prorosyjskich. Zaatakował słowacką prezydent Zuzanę Čaputovą, nazywając ją „agentką amerykańską”, mającą zdobywać punkty polityczne w jej antysystemowym okręgu wyborczym.

READ  Lil Yachty: Przewodnik po dziecięcej kulturze dla dorosłych w rozstroju. Dlaczego Lil Yachty jest w „Polsce”?

Powrót Figo do władzy nie jest dobry dla słowackiej demokracji. Kolejna jego kadencja na stanowisku premiera oznaczałaby niewłaściwe wykorzystanie zasobów publicznych w celu nagradzania patronów politycznych i utrzymania władzy. Będzie to sprzyjać nepotyzmowi i korupcji, w tym w sądownictwie, prowadząc do dalszej erozji zaufania publicznego do instytucji rządowych i systemów prawnych.

Klientelistyczny i korporacyjny patronat nad kilkoma oligarchami, powszechny w poprzedniej epoce Fico, ograniczy możliwości gospodarcze dla innych i pogłębi problem drenażu mózgów, podczas gdy bardzo potrzebne reformy strukturalne zejdą na drugi plan.

Na szali jest także polska demokracja. Pod przewodnictwem konserwatywnego PiS kraj nie spełnił unijnych wymogów dotyczących niezależności sądów. W rezultacie Bruksela zablokowała dostęp do około 35 miliardów euro (37 miliardów dolarów) z funduszy UE na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności.

Polski rząd podważył wolność mediów i ograniczył prawa mniejszości, kobiet i osób LGBTQ+. Jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii, która wywołała protesty w Polsce, jest niemal całkowity zakaz aborcji wprowadzony w styczniu 2021 roku.

PiS próbował instrumentalizować prawo wobec swoich przeciwników. W maju polski parlament przyjął ustawę mającą na celu zbadanie wpływów Rosji w kraju w latach 2007–2022. Krytycy zwracają jednak uwagę, że można go wykorzystać przeciwko członkom opozycji przed wyborami parlamentarnymi. Ustawa jeszcze bardziej nadwyrężyła stosunki z Brukselą, co spowodowało wszczęcie postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego przeciwko Warszawie.

Jeśli PiS wygra październikowe wybory i stanie na czele kolejnego rządu w Polsce, będzie kontynuował swój antydemokratyczny program, podważa legitymację sądownictwa, wzmocni swoją kontrolę nad mediami oraz ograniczy podstawowe prawa i ochronę mniejszości, kobiet i osób LGBTQ+.

Postawa wobec Ukrainy

Spadek dotyczy nie tylko demokracji w Europie Środkowej, ale także pozycji regionu w Europie i przyszłości Ukrainy. Smer-Socjaldemokracja i publiczna retoryka PiS wobec Ukrainy coraz częściej wywołują czerwone flagi.

READ  Polska potępia „prowokację” po manewrach rosyjskiego odrzutowca w pobliżu polskich samolotów nad Morzem Czarnym

Figo budował swoją kampanię wyborczą na rozpowszechnianiu fałszywych prokremlowskich narracji na temat wojny na Ukrainie. Nazwał Ukraińców „faszystami” i wykluczył potencjalne członkostwo Ukrainy w NATO, mówiąc, że kraj ten powinien stanowić „bufor między Rosją a NATO”. Groził wycofaniem wsparcia słowackiego rządu dla Kijowa i nazwał UE „samobójstwem” za nałożenie sankcji na Rosję.

Nie jest jasne, czy Fico w przypadku objęcia władzy zrealizuje którąkolwiek z tych gróźb. W przeszłości wygłaszał podobne oświadczenia, nie kierując się nimi solidnymi zasadami. Na przykład w 2016 r. wzywał UE do zniesienia sankcji wobec Rosji, ale znalazł poparcie na forach UE. Ale kierowany przez niego słowacki rząd z pewnością nie jest dobrą wiadomością dla Ukrainy.

Choć proukraińskie stanowisko Polski wydaje się zdecydowane, w ostatnich tygodniach Kijów i Warszawa ostro zaatakowały import ukraińskiego zboża. Spór powstał po decyzji Unii Europejskiej o zniesieniu zakazu tego importu na wspólnym rynku europejskim. Warszawa sygnalizowała, że ​​chce ponownie nałożyć embargo, aby chronić interesy polskich rolników, których zyskom zagrażają niskie ceny ukraińskiego zboża. Kijów skrytykował tę protekcjonistyczną politykę i stwierdził, że działa ona na korzyść Rosji.

Spór przerodził się w pełnowymiarowy kryzys dyplomatyczny, w wyniku którego Polska ogłosiła, że ​​wstrzymuje dostawy broni na Ukrainę i zagroziła wprowadzeniem zakazu innego importu od sąsiada.

Wroga retoryka polskiego rządu może sygnalizować chęć PiS do uzyskania poparcia wyborców wiejskich i skrajnie prawicowych, aby zwiększyć swoje szanse na zdobycie efektywnej większości w sondażach. W tym kontekście – oraz biorąc pod uwagę wieloletnią i głęboką nienawiść Polaków do Rosji – nieporozumienie z Kijowem raczej nie spowoduje dramatycznej zmiany w polskiej polityce zagranicznej.

Jednak walka z Ukrainą może spowodować zerwanie zaufania między obydwoma krajami, osłabiając wspólne stanowisko UE wobec Rosji. Jeśli tak się stanie, może to mieć dla Kijowa negatywne konsekwencje finansowe, polityczne i strategiczne.

READ  Polska i Czechy podpisują umowę o ochronie słowackiej przestrzeni powietrznej po przejściu na emeryturę MiG-ów

Taki rozwój sytuacji sprawia, że ​​wybory na Słowacji i w Polsce są dla obu krajów nie tylko sprawą wewnętrzną. Wybory, jakich Słowacy i Polacy dokonują w urnach jesienią tego roku, odbiją się daleko poza ich granicami.

Nie tylko przesądzają o przyszłości demokracji w Europie Środkowej, ale mogą także wpłynąć na delikatną równowagę w regionie i zdecydowane wsparcie UE dla Ukrainy.

Poglądy wyrażone w tym artykule są poglądami autora i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko redakcyjne Al Jazeery.

Henry Herrera

„Irytująco skromny fanatyk telewizyjny. Totalny ekspert od Twittera. Ekstremalny maniak muzyczny. Guru Internetu. Miłośnik mediów społecznościowych”.

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *