Żaden film o potworach nie jest kompletny bez potwora. Na szczęście „Hellraiser” zawiera potężną listę wywołujących koszmary demonów w postaci cenobitów – obdartych ze skóry potworów wezwanych do świata żywych przez tajemnicze pudło z puzzlami. Oczywiście ich przywódca, Pinhead (Doug Bradley), nie wymaga przedstawiania, ponieważ jest prawdziwym symbolem horroru i w przeciwieństwie do innych złoczyńców horroru.
Horrory o potworach i zabójcach zwykle przedstawiają wrogów jako milczących lub skłonnych do tchórzostwa. Tymczasem Pinhead jest prostym, inteligentnym demonem, którego zachowanie odzwierciedla wypaczoną elegancję klasycznych potworów, takich jak Dracula. Ciekawie będzie grać w szachy i dyskutować z nim o filozofii w towarzyskim otoczeniu. Wchodzi w interakcję ze swoimi poddanymi, a wyrafinowany akcent Douga Bradleya dodaje nieco wyrafinowania estetyce bestii.
Jednocześnie Pinhead i jego sługusy cenobitów nie są bezmyślnymi bandytami. O Pinheada można się targować, a on zaczyna karać tylko tych, którzy go wzywają – cóż, tak było do czasu „Hellraiser III: Hell on Earth”, który podarł księgę zasad. Podczas gdy cisi, wymuszoni zabójcy z innych horrorów mogą być przerażający sami w sobie, Hell Priest jest interesujący, ponieważ jest związany zasadami i polityką.
„Gracz. Introwertyk. Rozwiązujący problemy. Twórca. Myśliciel. Przez całe życie ewangelista żywności. Orędownik alkoholu.”