Gdyby NASA zapytała astronautę Franka Rubio z wyprzedzeniem, czy chce spędzić cały rok na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, prawdopodobnie odpowiedziałby nie. Tak się jednak stało, gdy problem z promem należącym do jego załogi Sojuz zmusił ich do przedłużenia pobytu z sześciu do 12 miesięcy.
„Gdyby zapytali mnie z wyprzedzeniem przed szkoleniem, ponieważ przygotowujesz się do swojej misji przez rok lub dwa, prawdopodobnie odpowiedziałbym, że nie” – powiedział Rubio reporterom we wtorek, osiem dni przed planowanym powrotem on i jego członków załogi Sojuza do Ziemia. Grunt. „To było bolesne, ale chciałem powiedzieć nie.
„I to tylko z powodu rodziny i tego, co wydarzyło się w zeszłym roku” – powiedział o swojej żonie i czwórce dzieci. „Gdybym wiedział, że przegapię te bardzo ważne wydarzenia, chciałbym podziękować, ale nie, dziękuję”.
Kiedy jednak rozpoczął przygotowania do sześciomiesięcznej podróży, był zaangażowany i w szybkim tempie zgodził się na przedłużenie misji, „ponieważ ostatecznie taka jest nasza misja”.
Musimy wykonać to zadanie – dodał. „Istnienie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej [permanently occupied] Od 23 lat wymaga wielu wyrzeczeń indywidualnych i rodzinnych. Ale czasami właśnie to trzeba zrobić.”
Dla Rubio, absolwenta West Point, pilota helikoptera bojowego UH-60 Blackhawk, chirurga pokładowego i lekarza rodzinnego, nie jest to żadna nowość. Wśród rodzinnych kamieni milowych, które pominął podczas swojej dłuższej misji: jego córka ukończyła pierwszy rok w Akademii Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, a syn rozpoczął pierwszy rok w West Point.
Rubio i jego dwaj koledzy z załogi Sojuza – Siergiej Prokopiew i Dmitrij Petlin – zostali wystrzeleni na stację kosmiczną 21 września ubiegłego roku na pokładzie promu Sojuz MS-22/68S, na początku planowanego półrocznego pobytu, który był rekordowy w historii długi czas trwania. Załoga stacji.
Jednak w grudniu zeszłego roku zacumowany i uśpiony Sojuz został uderzony przez mały meteoryt, przerywając krytyczną linię chłodzenia. Po kilku tygodniach analiz rosyjscy inżynierowie zdecydowali, że najbezpieczniejszym sposobem działania będzie wystrzelenie zastępczego statku kosmicznego, co zmusiło Prokopiewa, Petilina i Rubio do przedłużenia pobytu o dodatkowe sześć miesięcy.
„Kiedy w końcu stało się realne, że zostanę tu przez cały rok [it] „To było trudne, mimo że podjęcie tej decyzji zajęło kilka miesięcy” – powiedział Rubio. „W zasadzie znaliśmy sytuację, radziliśmy sobie z nią i przedstawialiśmy opcje”. Chociaż było to trudne, szczerze mówiąc, moja rodzina i ja daliśmy sobie z tym radę”.
Rubio, Prokopyev i Petilin planują dołączyć do swojego zamiennego statku kosmicznego Sojuz MS-23/69S i oddzielić się od stacji kosmicznej w przyszłą środę. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, wylądują na stepach Kazachstanu około godziny 7:14 czasu wschodniego (17:14 czasu lokalnego), aby zakończyć trwającą 371 dni misję, która będzie trzecim najdłuższym lotem w historii kosmosu i najdłuższym w historii. statek kosmiczny. Amerykański astronauta.
Po wstępnych badaniach lekarskich i rozmowach telefonicznych z rodziną Rubio wsiądzie do samolotu NASA z powrotem do Houston, a Prokopyev i Petilin udają się do Star City pod Moskwą.
Zapytany, czego najbardziej nie może się doczekać po powrocie na Ziemię, Rubio odpowiedział: „Trzymanie mojej żony i dzieci będzie niezwykle ważne. I prawdopodobnie na tym skupię się przez pierwsze kilka dni”.
„Mamy szczęście, że mamy ciche podwórko” – dodał. „Myślę, że po prostu wyjdę na podwórko i będę cieszyć się drzewami i ciszą. Tutaj mamy ciągły szum maszyn. … Nie mogę się więc doczekać wyjścia na zewnątrz i cieszenia się ciszą i spokojem. „
Jeśli chodzi o ponowne przystosowanie się do grawitacji po roku w stanie nieważkości, Rubio powiedział, że odzyskanie uziemionych nóg i normalnego poczucia równowagi zapewnianego przez układ przedsionkowy zajmie prawdopodobnie kilka miesięcy. Ponieważ jednak jest to jego pierwszy lot kosmiczny i pobyt w nim trwa rok, nie jest pewien, czego się spodziewać.
„Kiedy wrócisz na Ziemię, stała siła grawitacji wpływa na wielu z nas tak mocno, że możesz spędzić dużo czasu na chorobie” – powiedział. „Zatem prawdopodobnie najbardziej dotknięty jest twój układ przedsionkowy.
„A potem potrzeba kilku miesięcy, aby odzyskać siły. Nasi trenerzy wykonują świetną robotę, utrzymując nas w formie. Ale prawda jest taka, że nie stoimy, nie chodzimy, nie chodzimy”. „Nosimy własny ciężar. Dlatego kości i mięśnie potrzebują trochę czasu, aby przyzwyczaić się do ciągłego wykonywania tej czynności na ziemi. Minie od dwóch do sześciu miesięcy, zanim będę mógł powiedzieć, że czuję się normalnie”.
„Analityk. Nieuleczalny nerd z bekonu. Przedsiębiorca. Oddany pisarz. Wielokrotnie nagradzany alkoholowy ninja. Subtelnie czarujący czytelnik.”