Libańskie źródła bezpieczeństwa poinformowały Reuters, że w sobotę izraelski atak drona wycelował w samochód na północ od Sydonu w południowym Libanie, zabijając trzy osoby, w tym bojownika Hezbollahu.
Według doniesień nalot był wymierzony w osobę powiązaną z Hamasem, ale źródła bezpieczeństwa poinformowały Reuters, że rzekomy zamierzony cel przeżył incydent.
Izraelskie media podały, powołując się na źródła libańskie, że osobą powiązaną z Hamasem nazywał się Basil Salih. Według doniesień Salih został ranny w ataku. Jego stan nie jest znany.
Według różnych doniesień zamieszczonych na portalach społecznościowych w Libanie, do nalotu doszło na drodze Wadi al-Zeina w mieście Jedira.
Według izraelskich mediów naoczni świadkowie podali, że widzieli dwa drony latające nad tym obszarem przez wiele godzin, zanim usłyszeli dwie kolejne eksplozje. Obszar ten znajduje się około 55 kilometrów od granicy z Izraelem.
Według doniesień na pomoc przybyło dwóch mężczyzn na motocyklu, ale wystrzelono w ich kierunku drugą rakietę, więc szukali schronienia u młodego Syryjczyka, który akurat przechodził przez tę okolicę.
Sieci libańskie podały, że w ataku zginął Khalil Fares z miasta Aitaroun, niedaleko granicy z Izraelem.
Sprzeczne raporty
Sky News poinformowało, że celem był członek Hezbollahu, podczas gdy inne sieci, w tym Al Arabiya, podały, że byli członkami Hamasu.
Libańska gazeta „Al-Akhbar” doniosła, że ekipy karetek, w tym czterech rannych, przyjechały z pobliskiego kościoła.
To już drugi raz od początku wojny, kiedy atak w Sydonie przypisuje się Izraelowi.
Jest to jeden z najdalej sięgających nalotów od początku wojny, po nalocie w Bejrucie, który doprowadził do likwidacji Saleha Al-Arouriego.
„Internetowy geek. Myśliciel. Praktyk od piwa. Ekspert od bekonu. Muzykoholik. Certyfikowany guru podróży.”