Dziury w doniczkach: nierównomierna dystrybucja sklepów z konopiami to wyzwanie dla branży – wiadomości biznesowe

Kiedy zamówienia na dostawy płyną z dolnej Kolumbii Brytyjskiej do sprzedawcy marihuany Dutch Love, pewna ich liczba pochodzi od klientów na przedmieściach Surrey i Richmond.

Firma może dostarczać swoje towary do tych społeczności, ale nie może fizycznie otworzyć tam sklepu ze względu na lokalne przepisy, które uniemożliwiają otwieranie tradycyjnych operacji związanych z konopiami indyjskimi w ich granicach.

„Właściwie tracimy pieniądze na tych dostawach… i miejmy nadzieję, że w pewnym momencie te gminy wybiorą i będziemy w stanie do nich dotrzeć” – powiedział Harrison Stocker, dyrektor ds. wzrostu w Dutch Love.

Ponad trzy lata po legalizacji marihuany miejskie zakazy sprzedaży marihuany pozbawiły wiele społeczności w całej Kanadzie, podczas gdy inne obszary są przepełnione sklepami z konopiami.

Firmy konopne znajdują się pośrodku – wiele z nich nie jest jeszcze dochodowych – a konsumenci, którzy muszą zamawiać produkty do dostawy, udają się do najbliższej okolicy z fizycznymi sprzedawcami detalicznymi lub zwracają się na nielegalny rynek.

Klienci z dystryktu Peel, rozległego obszaru na zachód od Toronto, stanowią doskonały przykład.

Omar Khan, starszy wiceprezes ds. korporacyjnych i publicznych w High Tide Inc. , w e-mailu: „Strona Canna Cabana w Brampton (Ontario) codziennie odwiedzana jest przez odwiedzających z Mississauga z powodu odmowy rejestracji przez to miasto”.

„Niestety, wielu mieszkańców Mississauga prawdopodobnie zdecyduje się na zakup nieuregulowanych i nietestowanych produktów konopnych z nielegalnych źródeł rynkowych ze względu na wygodę”.

Ontario Cannabis Store, oficjalny hurtownik w prowincji, szacuje, że na nielegalnym rynku obsłużono 52,9 procent zakupów doniczek dokonanych między 1 kwietnia a 30 czerwca.

READ  Mediana cen kanadyjskich domów wzrosła o 38% rok do roku, ale spadła od marca

Komisja ds. Alkoholu i Gier w Ontario, która nadzoruje licencjonowanie detalicznych sprzedawców marihuany, powiedziała, że ​​66 z 414 społeczności w prowincji nadal zakazuje sprzedaży marihuany, w porównaniu z 77 na początku legalizacji.

Manitoba Liquor, Games and Hemp Authority powiedział, że sześć gmin w tej prowincji zakazało sprzedaży detalicznej konopi indyjskich.

Kanadyjska prasa zażądała danych na temat miejskich zakazów z każdej prowincji i terytorium. Tylko Ontario i Manitoba nadały numery.

Reszta albo nie odpowiedziała, stwierdzili, że nie zbierają takich danych, albo że nie pozwalają dzielnicom na rezygnację ze sprzedaży marihuany, ale pozwalają im odmówić licencji na prowadzenie działalności sklepom z konopiami.

Powody zakazu sprzedaży detalicznej przyborów różnią się w zależności od gminy.

Burmistrz Mississauga, Bonnie Crombie, powiedziała, że ​​jej gmina zdecydowała się nie uczestniczyć, ponieważ „istnieje wiele niewiadomych dotyczących detalicznego modelu konopi”, podczas gdy Vaughan, Ont. Burmistrz Maurizio Bevilacqua twierdził, że „rodziny nie chcą większego dostępu do konopi w naszej społeczności”.

Inne społeczności przypisują zakaz strachowi przed przestępczością i obawiają się, że stanie się on rajem dla odległych miłośników marihuany, ale obserwatorzy branży konopnej twierdzą, że unikanie sprzedawców marihuany pozwala tym problemom rozkwitać.

„Tylko dlatego, że zakazałeś sprzedaży detalicznej w swoim mieście, nie oznacza to, że marihuana nie jest tam sprzedawana” – powiedział Deepak Anand, dyrektor generalny Materia Cannabis Ventures.

„Zasadniczo wy, jako członkowie rady miejskiej lub samorządu miejskiego, decydujecie się na dalsze wzmacnianie nielegalnego rynku”.

Przedsiębiorca zajmujący się konopiami indyjskimi Mimi Lam nie widzi sensu w zapobieganiu otwieraniu sklepów z konopiami indyjskimi.

„Nie widzimy, aby gminy zdecydowały się nie uczestniczyć w kawiarniach, barach lub salonach paznokci” – powiedział współzałożyciel sieci supermarketów Superette pot w e-mailu. Dlaczego konopie miałyby być inne?

READ  Para z Alberty przeciwstawiła się swojej skrzynce z układem napędowym po stracie 3300 dolarów ze sprzedaży

Wiele sklepów LAM znajduje się w centrum Toronto, gdzie ma miejsce zupełnie inna sytuacja.

Miasto roi się od sklepów z konopiami indyjskimi, szczególnie wzdłuż Queen Street West, oraz wielu sklepów poświęconych okolicy i jej okolicom.

Rozprzestrzenianie się było tak intensywne, że członkowie Rady Miasta Toronto Kristen Wong Tam i Paula Fletcher przedstawili w listopadzie propozycję wstrzymania licencji na nowe sklepy z konopiami indyjskimi na rok lub do czasu, gdy regionalne prawo da władzom miejskim prawo do wypowiedzenia się w sprawie lokalizacji i dystrybucji prywatnej marihuany sklepy.

Rada Miasta zmieniła wniosek o odwołanie nakazu pobytowego. Ustawa powiatowa czeka na drugie czytanie.

Wielu uważa, że ​​im dłużej obecna sytuacja nierównowagi pozostaje nienaruszona, tym trudniej jest detalistom osiągać zyski i docierać do dochodowych rynków.

Na przykład, Stocker powiedział, że badania przeprowadzone przez Dutch Love wykazały, że rynki drugorzędne i trzeciorzędne, takie jak obszary podmiejskie, są „potencjalnie silniejsze” niż główne centra miast, ale w wielu z tych obszarów sklepy z ziołami są nadal zabronione.

W miejscach, w których sklepy nie są zakazane, analityk Douglas Mehm z RBC Capital Markets odkrył, że średnia miesięczna sprzedaż na sklep z konopiami spadła tego lata poniżej 200 000 USD, z 300 000 USD dwa lata temu.

W tym samym czasie licencjonowani producenci zwolnili tysiące pracowników, zamknęli wiele zakładów i odpisali miliony dolarów w celu dostosowania podaży do popytu i osiągnięcia rentowności.

Chociaż prognoza sprzedaży Miha wzrosła na pozostałą część 2021 r., a także na kolejne dwa lata, wskazywała na niższe oceny licencjonowanych producentów. W swojej październikowej notatce do inwestorów przewidział, że niektóre sklepy zostaną zamknięte, a te, które pozostaną, stracą część rentowności.

Zgadza się z tym Mike Armstrong, adiunkt na Brock University.

Zebrał dane zgłaszane przez konsumentów z Kanadyjskiego Urzędu Statystycznego i stwierdził, że rosnąca liczba sklepów z konopiami indyjskimi odpowiadała za 46 procent kwartalnych zmian sprzedaży. Tylko osiem procent konwersji można przypisać nowym klientom.

READ  Air Canada leci swoim pierwszym frachtowcem Boeing 767-300ER do Vancouver Nowości

„Otwarcie większej liczby sklepów jest bardzo ważne, aby dotrzeć do rynków niedostatecznie obsługiwanych, więc w powiatach, które nie mają wystarczającej liczby sklepów, tak, zdecydowanie więcej sklepów zostanie otwartych” – powiedział.

„Ale kiedy już masz sklepy, te sklepy nie wydają się zwiększać popytu”.

Podczas gdy ludzie narzekają na nierówne rozmieszczenie sklepów, Armstrong wierzy, że nie będzie to wiecznie problemem.

Przewidywał, że w końcu przedsiębiorcy uzyskają bardziej realistyczne poczucie popytu, rentowności i konkurencji, a duże sieci kupią małe sklepy z ziołami.

Niektórzy zdecydują: „To nie jest wielka gorączka złota, o której myślałem”, powiedział Armstrong.

„Rynek faktycznie sam się uporządkuje, tak jak zrobiłaby to każda inna branża”.

Elise Haynes

„Analityk. Nieuleczalny nerd z bekonu. Przedsiębiorca. Oddany pisarz. Wielokrotnie nagradzany alkoholowy ninja. Subtelnie czarujący czytelnik.”

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *