Jastrzębski Węgiel – ZAKSA. Tomas Fornell dla wnętrz: Wpadłem w depresję, ale wróciłem

– Towarzysze ZAKS-u mieli słaby punkt, do ich statusu nie byli przyzwyczajeni. Ale to nasze ulubione, nasze ulubione. Przygotowujemy się do bardzo ciężkiej gry. Z intensywnością i agresją musimy wyjść na boisko – w rozmowie z Interią podkreśla Thomas Fornell, Justrozapsky dostaje prawnika. W niedzielę jego drużyna zagra w drugim finale Plaslica przeciwko Gruba Asodi Sox-Gadziers-Goyal.

Damien Kobe, Interia: Zaraziłeś się koronawirusem, kiedy Jacques Chopsky przegrał w finale Pucharu Polski z prawnikiem Jaxem. Ale po powrocie do gry argumentowałeś, że będziesz próbował „gryźć” walety w tym sezonie. Środa zadziałało – jak smakował ten pierwszy kęs?

Tomas Fornell, MVP pierwszego finału Plaslica: Cieszyć się. Jesteśmy tym bardzo podekscytowani i bardzo dobrze jest wyprzedzić ZAKS-y na jego terenie. Ale teraz, gdybyśmy mieli podnieść nogę, nie daj Boże, patrzymy, sukces w Godzilli to nie bar. Dlatego nie ma sensu popadać w harrioptimizm. Skoncentrujemy się bardziej na tym, co nas czeka. Jesteśmy blisko złotego medalu, ale faworytem jest saksofon. Nie mamy presji, tylko możemy. Jesteśmy z tym. W każdym razie w niedzielę chcemy zakończyć ten mecz i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby tak się stało.

Czym ta gra różni się od twoich poprzednich gier z ZAKSem w tym sezonie? Wcześniej za każdym razem przegrywałeś.

– Ciężko powiedzieć. Zdecydowanie zagraliśmy bardzo dobrze w środę, co jest dla naszej drużyny najważniejszym elementem. Gra ZAKS-a nie zmieniła się, jak zawsze, gdy grali koncerty. Udało nam się jakoś wyrzucić je z siatki, co utrudniło im grę.

Ważny jest chyba wynik drugiego seta – jeśli Jaxa wygra ten mecz, to cały mecz będzie zupełnie inny.

– Drugi zestaw wydaje mi się takim bodźcem. Gdybyśmy przegrali, ten mecz mógłby potoczyć się inaczej. Na szczęście przemoczyliśmy szalę na naszą korzyść. Nasze zwycięstwo w trzecim secie, podobnie jak w czwartym, było zapewnione. Mój zespół i ja chcemy, aby niedzielny mecz trwał tylko trzy sety i był jak ostatnie mecze Kotjerzina.

READ  PZU, największa polska firma ubezpieczeniowa, wprowadza cyfrowe roszczenia z Upptec

Popatrz!

To oznacza tytuł prawnika Justropsky’ego po 17 latach przerwy. Przed pierwszym meczem Jacobs Bobivzak i J ரி rg Gladier twierdzili, że całe środowisko wokół klubu zasłużyło na ten tytuł. Czujesz presję na złoto w Jastrzębiu?

– Oczywiście ten klub ma duże oczekiwania i aspiracje. Nie jest to jednak niespodzianka. Zapewne nie jakiś mega doświadczony zawodnik, którego odwiedzałem kluby na całym świecie, ale cały system i produkty treningowe są tutaj na bardzo wysokim poziomie. Nie mamy nic mniej, więc społeczność, kluby i sponsorzy oczekują od nas wyników. Tegoroczny cel jest ostateczny. Osiągnęliśmy to, ale ambicja sportowca nie pozwoli mu z niczego zrezygnować. Żadnego zmęczenia ani nic innego. Finał jest finałem. Zrobimy wszystko, aby niedzielny tytuł i przedłużyć święta.

Czy przed pierwszym finałem byłeś dwukrotnie zmotywowany? Kilka ważnych dla ciebie meczów w tym sezonie właśnie przekroczyło twój nos.

– Niestety nie mam wpływu na wirusa i kontuzję kostki. Musiałem wbić go w moje mieszkanie i usiąść na swoim. Był smutek, gdy chłopaki grali w finale Pucharu Polski, a ja siedziałem przed telewizorem. Bolało i jakoś pogorszyło mi się psychicznie. Ale cieszę się, że wróciłem do playoffów i zapewniam dobre pozycje do oglądania w telewizji, a kibice są szczęśliwi.

Czy policzyłeś dni spędzone w izolacji? W tym przypadku zostałeś rekordzistą Plaslica.

– Próbuję o tym pomyśleć, to już za mną. W tym sezonie, jeśli chodzi o kadrę, mam nadzieję, że nic mnie już nie powstrzyma i będę mógł w stu procentach poświęcić się siatkówce. Nie liczyłem na to, ale pomyślałem, że to trzymiesięczna przerwa z kontuzją kostki.

Cały klub był w szoku, nie można było grać w LM, zmienił się kapitan i trener. Szalony sezon.

– Oczywiście, ale nie tylko dla nas – dla wszystkich drużyn. Niektóre zespoły przenoszą wirusa koronowego razem w tym samym czasie. W innych, takich jak my, ktoś po prostu się przewrócił i cała drużyna musiała na chwilę wrócić do domu. Tak jest w tym sezonie, ale każdy spodziewa się mniej więcej tego. Pomyślałem, że będzie łagodny, może być jedna lub dwie luki, ale nie pięć.

READ  Polska forsuje reformę wymiaru sprawiedliwości niezbędną do zamrożenia funduszy UE

Czy zmiana trenera to ważny moment? Co zmienił Andrea Gardini w grze o rzecznictwo Justsopsky’ego?

– Należy zapytać Prezydenta o skurcze i zmiany związane z trenerem. Decyduje, kto zostanie w klubie, a kto nie. Nasza współpraca z Lukiem Reynoldsem nie wyglądała tak źle, byliśmy na drugim miejscu. Ale kierownictwo zdecydowało się to zrobić i nie mogło się nie udać. Jesteśmy w finale, walcząc o złoto i wygrywając pierwszy wyścig. Oczywiście trener Cardini jest bardziej doświadczony niż trener Luke. Może tego nie widział? Nie chcę określać pracy trenera, to dla różnych osób. Dobrze współpracuję z trenerem Cardinim, bardzo go lubię i uważam go za dobrego trenera.

Czy jest trochę ciszej niż trener Reynolds? W wymaganym przedziale czasu słychać mniej angielskich słów zaczynających się na literę „f”.

– Może nie wyszli z maszyny, może Włosi? Zdecydowanie jest wymagającym trenerem. Ale to jest bardzo dobre. Jeśli oczekuje, że zawodnicy będą angażować się w każdy trening i zawody, to dobrze to udowadnia. Nie jest mu obojętny, dba o naszą grę. Ze swojej strony czujesz presję, ale pozytyw, który Cię nie paraliżuje. Wzbudza głos w sytuacjach, w których można uznać, że jest potrzebny.

Czytaj więcej: Daniel Blissky, który wywołał poruszenie w pierwszym finale Blaslica

Powiedziałeś, że Jastrasapsky Vakil wciąż może wygrać tylko finał. Czy drugi krok do złota będzie trudniejszy niż pierwszy?

– Jestem tego pewien. Ten mecz będzie bardziej potrzebny niż ten w Godzardzie. Faceci z ZAKS mieli słabość, że ich status nie był taki, do jakiego byli przyzwyczajeni. Ale myślę, że są naszymi ulubionymi, naszymi ulubionymi. To oni i finaliści Ligi Mistrzów nadali najwyższy poziom w lidze przez cały sezon. Może będzie nam łatwiej zagrać w niedzielnym lagu. Ale zdecydowanie możemy spodziewać się znacznie ostrzejszej konkurencji.

Po środowej porażce Budges Sadorsky powiedział, że spotkanie Godzersów będzie do góry nogami, więc nie będziecie świętować wkrótce. Ale czy rozumiem, że szampan w Justrosy jeszcze nie jest zimny?

READ  BETER Setka Cup powiększa się o nowe miejsce w Polsce

– Nie, w żadnym wypadku. Przygotowujemy się do bardzo ciężkiej gry. To nie tak, że wygraliśmy pierwszy mecz, jesteśmy zadowoleni, bo nawet jeśli coś się wydarzy, wciąż walczyliśmy z ZAKSem. Na to nie wygląda. Musimy zdać sobie sprawę, że nie możesz nikomu ufać, że cię uwolni. Mogę zapewnić każdego, że emocje będą ogromne.

Czy klucz do pokonania ZAKS-a w niedzielę jest bardziej w głowach zawodników niż na boisku?

– Wydaje mi się, że nie jedyny. Musimy wyjść z koncentracją i agresją, ale umiejętności i nastrój kluczowych zawodników są bardzo ważne. Musimy przedstawić skalę, którą większość z nas pokazała w środę.

Z klubu słychać, że lecisz nawet po sieci, czego efektem jest nagroda MVP pierwszego finału. Czy forma nadeszła w kluczowym momencie?

– Wierzę. Wiadomo, że po długich przerwach będzie inaczej. Po powrocie z ostatniej izolacji powiedziałem sobie, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby wrócić do nastroju, jaki mogę przedstawić. To jest mój plan. Mam nadzieję, że to standardowy format. Nie mam prawa czuć się zmęczony. Jest to zrozumiałe, ponieważ spędzałem dużo czasu w mieszkaniu i nie mogłem go nawet opuścić. Więc czuję się bardziej głodny gry niż zmęczenie sezonowe.

Po finałach moment wakacji i rozpoczęcie sezonu reprezentacji. Czy koncentrujesz się na walce o igrzyska olimpijskie? Konkurencja między gospodarzami jest ogromna.

– Naprawdę, ale myślę, że jest lepiej, gdy jest więcej konkurencji. Podnosi pozycję na treningach i na wszystkich zawodach. Zrobię co w mojej mocy w reprezentacji, która pojedzie do Ligi Narodów i Igrzysk Olimpijskich, która już jest trenerem. Wybiera i jest odpowiedzialny za decyzję i zespół. Wszyscy zawodnicy, którzy tam jadą, muszą udowodnić, że kwalifikują się do miejsca w drużynie.

Henry Herrera

„Irytująco skromny fanatyk telewizyjny. Totalny ekspert od Twittera. Ekstremalny maniak muzyczny. Guru Internetu. Miłośnik mediów społecznościowych”.

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *